PASOŻYT, KTÓRY MOŻE OŚLEPIĆ


Bitechnologia - teraźniejszość i przyszłość

PASOŻYT, KTÓRY MOŻE OŚLEPIĆ

Na badania tego niewielkiego pasożyta wydano w ciągu ostatnich lat kilkaset tysięcy złotych. Czy było warto? Warszawscy naukowcy z Instytutu Parazytologii PAN (IPAR). nie mają wątpliwości, że tak.

Toksokara - bo o niej mowa - rokrocznie atakuje tysiące Polaków, zwłaszcza najmłodszych. Setki chorują, dziesiątki ślepną; niektórzy, najsłabsi, mogą nawet umrzeć. Toksokarozę ludzie łapią od czworonogów, przypadkowo, zjadając mikroskopijne jaja pasożyta zawarte w kale psa bądź kota. W jednym gramie bywa do tysiąca jaj.

Lekarze pierwszego kontaktu często nie potrafią rozpoznać toksokarozy. Leczą ją jak grypę" - alarmuje dr Jakub Gawor, kierownik Pracowni Parazytoz Zwierząt Domowych w warszawskim IPAR.

ZAGROŻENIE DLA MALUCHÓW

Zaczyna się od bólu brzucha. Po kilku dniach pojawia się kaszel, osłabienie, gorączka. Aspiryna nie pomaga; chore dziecko trafia do pediatry. Leczenie niemal zawsze jest takie samo: coś na zbicie temperatury, na kaszel, zwolnienie, "dzieciak musi wypocząć"... W tym czasie larwy pasożyta rozpełzają się po wnętrzu ciała. Niszczą jelita, wątrobę, płuca. Trafiają do mózgu, oczu, uszkadzają tkanki.

"Rozmawialiśmy z rodzicami ponad 200 chorych dzieci. W wielu przypadkach o istnieniu pasożyta lekarze w ogóle nie wiedzieli. Trzeba ich doszkalać, uświadamiać też społeczeństwo" - uważa dr Gawor.

WIĘKSZOŚĆ SZCZENIĄT MOŻE ZARAŻAĆ

Toksokarozą warszawscy naukowcy zajmują się od lat. Z badań dr Boreckiej wynikało jasno - odchody aż 60 proc. polskich szczeniąt zawierają formy inwazyjne pasożyta. W 2003 r. dr Anna Borecka przygotowała na ten temat pracę doktorską. Badając psy oraz ich odchody określała ekstensywność u zwierząt (czyli odsetek zarażonych osobników).

Najbardziej narażone są dzieci, ponieważ bawią się w piachu i ziemi, a potem wkładają nie umyte ręce do buzi i połykają jaja (formy inwazyjne pasożyta). W jelicie cienkim wykluwają się larwy (ok. 0,4 mm długości), które przebijają ścianę układu pokarmowego i wraz z krwioobiegiem rozchodzą się po całym ciele. Rozpoczyna się proces wyniszczania.

ZŁAPAĆ PASOŻYTA NA GORĄCYM UCZYNKU

"Nikt dotąd nie +złapał toksokary na gorącym uczynku+, wtedy gdy zaraża. Objawy daje bowiem zwykle dopiero po kilku tygodniach, a nawet miesiącach. Takie opóźnienie sprawia, że niewiele wiemy o czynnikach ryzyka choroby. My postanowiliśmy zbadać korelację pomiędzy toksokarozą, a obecnością jaj w najbliższym otoczeniu dziecka" - wyjaśnia dr Gawor, kierownik finalizowanego właśnie KBN-owskiego grantu.

Metodologicznie praca była dość prosta. "Zaprzyjaźnione" kliniki (Klinika Okulistyki Centrum Zdrowia Dziecka oraz Wojewódzki Szpital Zakaźny w Warszawie) powiadamiały instytut o przypadkach toksokarozy u dzieci. Jeśli rodzice chorego wyrażali zgodę, naukowcy składali im wizytę. Zbierali informacje na temat kontaktu chorego ze zwierzętami. Pobierali kilkanaście próbek gleby w najbliższym otoczeniu domu dziecka (na wsi) lub na jego ulubionym placu zabaw (w mieście). Potem w laboratorium szukali jaj. Były w 9-11 proc. przebadanych miejsc.

"Bardziej medialna byłaby oczywiście stuprocentowa korelacja, ale nie była ona możliwa. Glebę pobieraliśmy przecież w kilkanaście miesięcy po zarażeniu, przez ten czas jaja były z niej wypłukiwane przez deszcz, przysypywane ziemią. Dziecko często też zarażało się nie w miejscu zamieszkania, a np. podczas wakacyjnego wyjazdu. I tak 9-11-procentowa korelacja to zaskakująco dużo" - wyjaśnia parazytolog.

DOMOWI ULUBIEŃCY ŹRÓDŁEM CHOROBY

"Naszym zdaniem wygląda na to, że najczęstszym źródłem choroby bywa własne zakażone zwierzę" - dodaje.

Wyniki IPAR nie ograniczały się tylko do tego wniosku. Naukowcy opracowali też metodę pozwalającą rozróżnić gatunek robaka wywołującego chorobę.

Powodować ją może zarówno Toxocara canis - glista psia, jak i T. cati - kocia. Do dziś nie wiadomo, który z pasożytów jest większym zagrożeniem dla ludzi. Jaja obu gatunków (oglądane pod mikroskopem) są identyczne. Same robaki wyglądem też w zasadzie się nie różnią. Opracowana przez IPAR analiza DNA wątpliwości jednak nie pozostawia.

"Korelację mamy, nowoczesną metodę i fachowe publikacje też. Do szczęścia brakuje tylko publikacji popularyzującej wiedzę o chorobie, ale i ona będzie już wkrótce" - podsumowuje trzy lata pracy dr Gawor.

PIERWSZA POLSKA MONOGRAFIA TOKSOKAROZY

Nie będzie to artykuł w czasopiśmie, lecz książka: "Toksokaroza - epidemiologia, klinika, diagnostyka, zapobieganie i leczenie" - pierwsza polska monografia na ten temat.

Książka, napisana wespół z lekarzami i diagnostami, zainteresować może wszystkich: lekarzy, weterynarzy, laborantów, a także właścicieli zwierząt i strażników miejskich. Zwłaszcza ci ostatni powinni się dowiedzieć, jak groźne są psie i kocie odchody zostawione na trawniku czy plaży. Jedna kupa to kilkaset tysięcy jaj, a jedno jajo - to larwa, która umiejscowiona w oku, powoduje nieuleczalną ślepotę.

Toksokarozę trudno leczyć. Znacznie łatwiej jej zapobiegać. Wystarczy regularne odrobaczanie zwierząt i tzw. "reżim odchodowy", czyli mandaty dla tych właścicieli psów i kotów, którzy nie sprzątają po swoich czworonogach.

* * *

Wyniki badań IPAR wzbudziły duże zainteresowanie za granicą. Kilka miesięcy temu prezentowane były na European Multicolloquium of Parasitology w hiszpańskiej Walencji, pod koniec maja br. - w Wilnie, na sympozjum Bałtyckiego Towarzystwa Parazytologicznego. Kilka dni temu (1 czerwca) w Warszawie zaprezentowano je na II konferencji szkoleniowej dla lekarzy i weterynarzy z całego kraju pt. "Toksokaroza - niebezpieczna zoonoza XXI wieku", zorganizowanej przez wykonawców grantu.

Dzięki uprzejmości: PAP - Nauka w Polsce, Michał Henzler

8 czerwca 2005

Następny artykuł

Poprzedni artykuł