Bitechnologia - teraźniejszość i przyszłość
W tym roku ptasia grypa rzaczej do nas nie dotrze
W tym roku raczej nie należy się obawiać wystąpienia ptasiej grypy w Polsce - uważa Główny Lekarz Weterynarii Krzysztof Jażdżewski. "Większe zagrożenie tą chorobą pojawi się na wiosnę przyszłego roku, gdy ptaki będą powracać z zimowych migracji" - dodaje.
Na seminarium poświęconym hodowli drobiu podczas targów Polagra-Farm w Poznaniu 7 października Jażdżewski podkreślił, że obecnie naukowcy już nie dyskutują, czy ptasia grypa wystąpi w Europie, ale kiedy się ona pojawi.
ZAGROŻENIE ROŚNIE
Jego zdaniem, zagrożenie ptasią grypa jest realne, ale nie oznacza, że choroba
pojawi się w Polsce. Zaznaczył przy tym, że choroba dotyczy wyłącznie drobiu, a
zagrożenie dla ludzi jest minimalne. Jażdżewski dodał, że mogłoby się tak stać,
gdyby wirus się zmutował, ale w polskich warunkach jest to mało prawdopodobne.
"Wszystkie doniesienia prasowe o zagrożeniu dla ludzi mogą wywołać spadek
spożycia tego mięsa, co przynosi straty branży drobiarskiej" - mówi.
Jak informuje Jażdżewski, Inspekcja Weterynaryjna przygotowuje się do
ewentualnego pojawienia się tej choroby w Polsce. Przede wszystkim doskonalone
są wszelkie procedury, tak żeby wszystkie służby dokładnie wiedziały, jak
postępować w przypadku pojawienia się choroby.
Ochrona przed chorobą polega głównie na odizolowaniu od środowiska drobiu, pasz
i wody, tak by nie było żadnej styczności z dzikim ptactwem. Konieczne jest
stworzenie śluz dezynfekcyjnych i przestrzeganie zmiany odzieży przez
pracowników wchodzących na teren kurnika.
KONTROLOWAĆ, JAK DRÓB SIĘ PRZEMIESZCZA
Niezbędna jest też ścisła kontrola przemieszczania drobiu, szczególnie piskląt
zarodowych - mówi Główny Lekarz Weterynarii. Tylko szybkie powiadomienie o
wykryciu wirusa może zminimalizować straty w hodowli. Wtedy ognisko choroby -
kurnik czy ferma - jest natychmiast likwidowane, a wokół niego ogłaszana jest
strefa zagrożenia.
Jak zaznacza Jażdżewski, w przypadku wystąpienia choroby zostanie wprowadzone w
życie odpowiednie rozporządzenie ministra rolnictwa, które m.in. nakazuje
trzymanie drobiu w pomieszczeniach zamkniętych. Takie ograniczenie wprowadzone
zostało we wrześniu na przykład w niektórych niemieckich landach, m.in. Dolnej
Saksonii i Nadrenii.
"Trudno sobie wyobrazić utrzymywanie stanu gotowości przez kilka tygodni" -
zaznazcza Jażdżewski i dodaje, że zwalczenie ptasiej grypy jest bardzo kosztowne
- np. oszacowano, że likwidacja stada 20 kur to koszt ponad 4 tys. zł, natomiast
wybicie 15-tysięcznego stada drobiu oceniane jest na ponad 640 tys. zł.
Dodał, że dla hodowców przewidziane są rekompensaty, ale nie pokryją one całości
ewentualnych strat. Ponadto branża może ponieść straty ekonomiczne w postaci
spadku sprzedaży mięsa na rynek krajowy jak i za granicę.
W HOLANDII SIĘ UDAŁO
"Krajowa Rada Drobiarstwa (KRD) ocenia zagrożenie ptasią grypą jako średnie" -
powiedział prezes Rady Rajmund Paczkowski. Wyjaśnił, że drobiarze przeżywali już
zagrożenie ptasią grypą w 2003 roku podczas wystąpienia choroby w Holandii, z
którą Polska ma bardzo silne kontakty handlowe, m.in. kupuje tam materiał
zarodowy. W Holandii w ciągu pół roku udało się uporać z tym zjawiskiem, a w
Polsce żaden ptak nie zachorował.
Paczkowski wyjaśnił, że KRD reprezentuje duże firmy, które prowadzą przemysłowy
chów drobiu, a drób jest zamknięty na fermach. Jak zaznaczył, Rada zwracała już
uwagę, by producenci utrzymywali reżimy sanitarne dotyczące wchodzenia na fermy,
zmiany obuwia, stosowania zabezpieczeń, takich jak maty dezynfekcyjne.
Od czwartku przedstawiciele co najmniej 65 krajów, w tym Polski, przebywają do
stolicy USA na konferencji specjalistów od ochrony zdrowia na temat zagrożenia
pandemią ptasiej grypy.
Dotychczas ptasią grypą zaraziło się niewiele ponad 100 osób, z czego 60 zmarło.
Naukowcy obawiają się jednak, że wirus choroby może się tak zmutować, że byłby w
stanie szybko przenosić się z człowieka na człowieka. AWY, JE
Dzięki uprzejmości: PAP
- Nauka w Polsce, 7 października 2005